Wiła Wianki i….
| 20 marca 2017Dorota to biznesmama, która swoją pasję zamieniła w pracę zawodową. W lipcu 2016 roku otworzyła kwiaciarnię „Wiła Wianki”. Wcześniej pracowała zawodowo na stanowisku kierownika ds. public relations w dużym niemieckim koncernie chemicznym. Pracowała tam kilkanaście lat, wychowując, w tak zwanym międzyczasie, dwójkę dzieci. Pracy przybywało, czasu było coraz mniej, a stres robił swoje i odbijał się na zdrowiu. Potrzebna była zmiana.
Jej kwiaciarnia znajduje się na warszawskiej Pradze. Ma nowoczesny wystrój, ale z dużym ukłonem w stronę natury: cegła, drewno, i pięknie pokazane kwiaty. Zachwyciły nas nie tylko gotowe propozycje samych kompozycji, ale też sposoby ich eksponowania. Zapraszamy na rozmowę z Dorotą
Mamawokolicy.pl: Podoba nam się nazwa twojej kwiaciarni – „Wiła Wianki”. Skąd pomysł, żeby tak ją nazwać?
Dorota Iwanowska: Szukałam oczywiście nazwy odpowiedniej do kwiatów, kwiaciarni. Przyszło mi do głowy, że może to być na przykład jakaś część piosenki. Znalazłam kilka możliwości i poprosiłam znajomych o opinię i głosowanie. Wygrała nazwa „Wiła Wianki”. Nazwa przypomina mi przy okazji moje czasy studenckie, kiedy to tańczyłam razem z moim mężem w ludowym zespole tanecznym „Promni”. Z tego okresu mamy dużo przyjaciół. Czyli miłe skojarzenia. Pozytywne emocje.
MWO: A skąd w ogóle pomysł na otwarcie kwiaciarni?
Dorota: To był impuls, nagły przebłysk, pomysł, który wpadł mi do głowy i nie chciał zniknąć. Zawsze czułam więź z kwiatami i roślinami. Mam też zdolności manualne. Podstawy były. 🙂
Kwiaciarnia działa dopiero od 8 miesięcy, ale przygotowania do jej otwarcia trwały ponad rok.
MWO: Przygotowałaś sobie biznes plan zanim otworzyłaś kwiaciarnię?
Dorota: Nie tylko. Kiedy już podjęłam decyzję o otwarciu kwiaciarni, podeszłam poważnie do tematu i czerpałam wiedzę skąd tylko mogłam. Przez rok uczęszczałam do szkoły florystycznej pani Małgorzaty Niskiej, pierwszej florystyki, która ten zawód profesjonalnie wprowadziła do Polski. Uczyłam się nie tylko technik układania kwiatów i tworzenia kwiatowych cudów, ale też poznawałam ten biznes od tzw. podszewki: sezonowość biznesu, zamawianie kwiatów i dodatków, trwałość kwiatów, etc. Idąc do szkoły florystycznej nie wiedziałam jeszcze, czy chcę się w to zaangażować, tak na 100%. Dopiero po kilku miesiącach utwierdziłam się w przekonaniu, że chcę związać swoją zawodową przyszłość z florystyką.
W tym samym czasie kształciłam się w zakresie marketingu, opracowywania biznesu planu. Moje wykształcenie PR-owca również mi pomogło w przygotowaniu się od strony marketingowej i wizualnej do prowadzenia własnej kwiaciarni.
MWO: Czyli okres nauki masz już za sobą…
Dorota: To bardzo wymagający zawód. Szkoliłam się i szkolę cały czas. Pasja do kwiatów i naturalny talent to jeszcze za mało. Roczna szkoła florystyczna ukończona, ale teraz dalej szkolenia u najlepszych mistrzów florystycznych, nieustanne poznawanie nowych trendów i technik. Lektura i wertowanie Internetu. Wszystko po to, aby sprostać wysokim oczekiwaniom klientów. Z drugiej strony edukujemy klientów, pokazując im, że „świat kwiatów” również się zmienia i rozwija.
MWO: Czy ten rodzaj działalności jest od razu dochodowy?
Dorota: Nie jest to biznes, który od samego początku przynosi dochód. Trzeba to szczerze wyznać. Inwestycje początkowe może nie są najwyższe, ale trzeba je ponieść. Inwestuje się również w towar krótkoterminowy, jakim są kwiaty. Na początku poznaje się też dostawców i producentów kwiatów ciętych, dodatków oraz kwiatów doniczkowych. Po 4 miesiącach doświadczeń muszę przyznać, że trzeba się na tym doskonale znać i zgrać różne elementy. Jak w każdym biznesie ludzie są ludźmi i nie wszyscy są nieskazitelni. Klient musi nas też poznać, zaufać nam i mieć okazję, żeby kupić kwiaty. Nie bez znaczenia jest oczywiście położenie lokalu oraz sezon. Mówi się, że przez pierwszy rok należy zacząć „wychodzić na swoje”. Zobaczymy, rok mojej działalności jeszcze nie minął.
MWO: W jaki sposób promujesz swój biznes?
Dorota: Po pierwsze dbam o jakość. Bez jakości się nie obędzie. Od samego początku nasza kwiaciarnia miała swój charakterystyczny wygląd, logo, nazwę, metki, wizytówki, ulotki, torebki z logo, zewnętrzną reklamę świetlną. Strony na FB oraz Instagramie są na bieżąco aktualizowane. Nasi klienci informowani są co robimy i co proponujemy w danej chwili.
Bukiety, naczynia z kwiatami z dołączonymi do nich ulotkami i wizytówkami kwiaciarni, wstawiamy do lokali w naszej okolicy, które odwiedza dużo osób (salony fryzjerskie, apteki, stomatologia, gabinet weterynaryjny, szkoły i przedszkola). Przyciągają oczy i informują, że jesteśmy i co robimy. Ulotki kwiaciarni zostały również rozprowadzone do skrzynek pocztowych okolicznych mieszkańców.
Pierwsza Młoda Para, która zdecydowała się na naszą oprawę kwiatową swojej uroczystości, otrzymała od nas pakiet zniżek w zamian za profesjonalne zdjęcia z naszymi kompozycjami, polecanie nas znajomym i opinie w Internecie. Jeszcze dużo przed nami, ale na pewno nie lekceważymy promowania biznesu.
MWO: Co można u was zamówić?
Dorota: Oferujemy pełną gamę usług florystycznych. Można u nas kupić kwiaty cięte, doniczkowe i balkonowe, zamówić gotowe bukiety. Z dodatków – donice, piękne świece i ozdoby okolicznościowe. Realizujemy też usługi z zakresu kwiatowych dekoracji ślubnych, dekoracji dla biur i restauracji oraz florystykę żałobną. Doradzamy również klientom, jakie kwiaty dobrać do wystroju domu i jak się nimi opiekować.
MWO: W jaki sposób klienci mogą zamawiać u ciebie kwiaty?
Dorota: Osobiście, telefonicznie, przez e-mail lub Facebooka.
MWO: Czy to ty głównie robisz kompozycje kwiatowe?
Dorota: Pracuję razem z drugą, doświadczoną florystyką, moją pracownicą, od której jeszcze się dużo uczę. Robimy nasze prace we dwie.
MWO Jak wygląda proces tworzenia?
Dorota: Wszystko zaczyna się od zebrania informacji, niezależnie od tego czy bukiet jest robiony przy kliencie czy np. na zamówienie telefoniczne. Musimy dowiedzieć się dla kogo jest dana kompozycja (płeć, wiek, okazja), czy ta osoba ma ulubione kwiaty, ulubiony kolor czy formę, no i oczywiście, jakim budżetem dysponuje klient. Dopiero, mając te wszystkie informacje, tworzymy kompozycję kwiatową skrojoną na miarę.
MWO: Gdzie widzisz możliwość rozwoju swojej kwiaciarni?
Dorota: Planuję zwiększyć ilości obsługiwanych uroczystości, takich jak śluby i przyjęcia weselne, czy też dekoracji kwiatowych biur oraz restauracji. Co potem? Zobaczymy 🙂
MWO: Czym chciałabyś się wyróżnić?
Dorota: Mottem naszej kwiaciarni jest: „Nie można kupić szczęścia, ale można kupić kwiaty, a to niemal to samo”. Staramy się przekazać uczucia i emocje naszych klientów poprzez kwiaty. Tworzyć piękne kompozycje, które później długo będą cieszyć oczy naszych klientów.
MWO: A jak wygląda teraz twoje życie? Co się zmieniło?
Dorota: Musiałam je bardzo przeorganizować. Z natury jestem raczej „nocnym markiem”, a teraz muszę liczyć się z faktem, że nie mogę siedzieć do 2-3 w nocy nad książką czy filmem, bo muszę wstać o 4 rano i pojechać na giełdę po kwiaty. Mam mniej czasu na załatwianie spraw dla rodziny, bo pracuję w kwiaciarni od poniedziałku do piątku od 10 do 19 a w soboty od 10 do 16.
MWO: A czy rodzina jest zaangażowana w ten projekt? Wspiera cię, pomaga w kwiaciarni?
Dorota: Rodzina od samego początku była i jest zaangażowana w projekt kwiaciarni. Od jego tworzenia, budowania i wyposażania lokalu, po wspieranie mnie psychiczne w ciężkich chwilach. Mój mąż praktycznie własnymi rękami zrobił mi wyposażenie lokalu i wszystko poprzykręcał, poustawiał, pociął, pomalował, itd. Córka wspiera mnie uwagami dotyczącymi marketingu i reklamy, a syn pomaga m.in. w roznoszeniu kompozycji do naszych lokali. Nie mogę narzekać, pomagają wszyscy, bardzo J Musieli przejąć część moich obowiązków – robią zakupy, gotują, sprzątają i zajmują się kotami. Na szczęście dzieci są już duże i mogą mnie wspierać, a mój krótszy pobyt w domu nie jest dla nich wielką przeszkodą. Zresztą chętnie odwiedzają mnie w kwiaciarni.
MWO: Patrząc z perspektywy tych pierwszych miesięcy swojej działalności, zmieniłabyś coś?
Dorota: Zmieniłabym kilka rzeczy, które nie ułatwiają pracy w biznesie florystycznym. Na przykład, nasz rynek hurtowy jest naprawdę rozregulowany. W Polsce na rynkach hurtowych i w hurtowniach często kwiaty kupują pseudo przedsiębiorcy, którzy nie prowadząc legalnej działalności, zajmują się handlem i świadczą usługi florystyczne na czarno lub zwyczajni ludzie z ulicy, za cenę, za którą ja również je kupuję. Takie działania psują rynek i obniżają jakość usług, co ma z kolei wpływ na pogorszenie wizerunku zawodu florysty i nieufność klientów, co do jakości kwiatów i świadczonych usług, którą naprawdę widać w codziennej pracy. Dlatego uważam, że np. tak jak Niemczech, dostęp do oferty hurtowej na rynku kwiatowym powinni mieć jedynie ci, którzy prowadzą zarejestrowaną działalność florystyczną.
Bardzo byłabym również zadowolona z rozwoju usług dostarczania zamówionych kwiatów do lokalu przez ich producentów czy firmy florystyczne. Wprawdzie tego rodzaju usługi się powoli już rozwijają, ale cenowo nadal opłaca się jednak pojechać na giełdę i zadbać o dobry towar, za przystępną cenę, by klient był zadowolony i z jakości, i z ceny
MWO: Co byś poradziła innym mamom, które myślą o założeniu podobnego biznesu? Co powinny wiedzieć, co powinny sprawdzić?
Dorota: Trzeba zdawać sobie przede wszystkim sprawę, że intuicję i liczenie na szczęście w tym biznesie należy zastąpić profesjonalnym podejściem. Umiejętności florystyczne to podstawa, do tego trzeba być świadomym, że klient kwiaciarni się zmienia, czegoś innego szukał w kwiaciarni kilka lat temu, czegoś innego oczekuje teraz. Prowadzenie kwiaciarni to nie jest tzw. łatwy pieniądz. Przez lata masowo zakładali je bezrobotni, korzystając z dotacji i zakładając je na krótki czas, jako tymczasowy biznes. To zaburzyło równowagę na rynku i uderzyło w przedsiębiorców traktujących handel kwiatami poważnie.
Trzeba się szkolić, rozwijać, stawiać na rozwój marki, a nie na walkę jedynie o cenę. Nie musimy być najtańsi, ale musimy mierzyć w „bycie najlepszymi”.
MWO: Czy planujesz może warsztaty kwiatowe dla mam?
Dorota: Nie prowadziłam jeszcze warsztatów kwiatowych, ale faktycznie je planuję J. Najpierw chyba dla dzieci z przedszkoli w mojej okolicy, żeby zobaczyły, co i jak można zrobić z kwiatów np. dla swojej ukochanej mamy. Przy okazji robienia kompozycji świątecznych zawsze zdradzam małe tajemnice naszym klientkom, co mogą zrobić, by ich domy pięknie wyglądały na święta. Panom doradzamy, co może się spodobać ich ukochanej kobiecie.
MWO: We wprowadzeniu do naszego artykułu napisałyśmy, że z połączenia swoich pasji uczyniłaś biznes ….
Dorota: Tak, rzeczywiście się udało. Florystyka z pasji, stała się teraz moim głównym zajęciem zawodowym. Ale przez wiele lat zbierałam i nadal zbieram starą porcelanę i szkło, które teraz czasami wykorzystuję do przepięknych kompozycji kwiatowych.
Od 3 lat hoduję odmianowe fiołki afrykańskie. W znacznej większości znamy jedynie podstawowe fiołki, a na świecie są tysiące odmian o przepięknych i różnorodnych liściach, kwiatach, formach i nazwach. Takie fiołki z rodowodami.J Pasją do nich zaraziła mnie moja koleżanka z Hiszpanii. Mam w domu ponad 100 odmian fiołków z różnych zakątków świata. To też poniekąd skierowało mnie ku florystyce.
Od wielu lat moją pasją jest hodowla kotów brytyjskich krótkowłosych w rzadkich kolorach: rudym czy cynamonowym. Od 12 lat prowadzę zarejestrowaną w Polskim Związku Felinologicznym hodowlę Mruczysko *PL. Koty są moją radością, odskocznią od trosk, pocieszeniem i źródłem wielkiej radości, którą dzielę się z innymi, hodując dla nich od czasu do czasu przepiękne, zdrowe i bardzo pro-ludzkie kocięta.
Trochę zaniedbałam swoje haftowanie, robienie na drutach, ale czasami i na to znajdę czas, bardzo czasami 🙂
MWO: Wow! Dorota jesteś niesamowita. Dziękujemy za rozmowę i cieszymy się, że mogłyśmy przedstawić na mamawokolicy.pl kobietę o wielu pasjach.
Dziewczyny, mamy nadzieję, że ta rozmowa będzie dla was inspiracją, aby korzystać z wiedzy zdobytej dzięki hobby. Może wasza pasja też stanie się w przyszłości waszym zawodem? 😉














Nie można kupić szczęścia, ale można kupić kwiaty, a to niemal to samo.
To motto i kwiaciarnię Doroty znajdziecie na warszawskiej Pradze na ul. Olszynki Grochowskiej 21/23 lok. 5. Kwiaciarnia Doroty przygotowuje bukiety i indywidualne aranżacje florystyczne na wszelkie okazje, kwiaty cięte, kwiaty doniczkowe, bukiety i ozdoby okolicznościowe, florystyka ślubna, usługi kwiatowe dla biur i restauracji, florystyka pogrzebowa, świece i donice, kwiaty rabatowe/balkonowe.