Zakupy, mycie okien, wielkie sprzątanie, trzy mazurki, do tego babka, aha, jeszcze palemka, malowanie pisanek, no i trzeba coś wymyślić na prezent „od zajączka”. Jak co roku, żeby wypocząć w Święta, trzeba się najpierw napracować.  

Wielkanoc jest nie tylko pierwszym chronologicznie świętem w chrześcijańskim kalendarzu, ale również tym najważniejszym. Choć, trzeba przyznać, przez większość z nas obchodzone jest dość… nieświadomie. No bo w sumie dlaczego nasza Wielkanoc to po angielsku „Easter”, skąd w ogóle pomysł na wielkanocny koszyczek święcony w kościele, dlaczego symbolem Wielkiej Nocy jest zajączek?

 

KOSZYCZKU, OTWÓRZ SIĘ

Zawartość wielkanocnego koszyka, z którym w Wielką Sobotę udamy się do Kościoła, każda z nas zna pewnie na pamięć. Przygotowywanie go to prawdziwa przyjemność, szczególnie, że jego skład często przekazywany jest z pokolenia na pokolenie. Poza tradycją, wiele z nas nadaje mu swój osobisty, rodzinny akcent.  U mnie to zawsze pisanki, kawałek chleba, szynka, ser, sól i pieprz (nie wiem czemu, moja mama nigdy tego elementu nie omijała!), a także stary, puchowy kurczaczek, z wykrzywionymi plastikowymi nóżkami, którego z mamą dorwałyśmy za parę groszy ze 20 lat temu. I ten kurczaczek, wyjmowany co roku z czeluści szafy, od lat niezmiennie pokraczny i równocześnie niezwykle uroczy, ma dla mnie wyjątkowe znaczenie.

Sama tradycja święconki narodziła się w Hiszpanii i Włoszech, a do nas dotarła dopiero około XII-XIV wieku. Na początku to kapłan chodził po domach i święcił pokarmy, potem kierunek się odwrócił i to wierni przychodzili do kościoła. Często całymi rodzinami, bo święcono, nie tak jak dzisiaj, symboliczną zawartość koszyczka, ale całe jedzenie przygotowane na święta. Podobno chętnych do zanoszenia takich koszy było całkiem sporo. W końcu, po Wielkim Poście, wszyscy czekali, żeby zajadać się smakołykami. Następnie wracano ze święconką do domu, a konkretnie z tym, co ze święconki zostało, i jeszcze trzykrotnie obchodzono domostwo, aby poświęcone dary odpędziły wszelkie złe mary, żmije czy ropuchy.

ZWIERZĄTKA W KOSZYCZKU

Warto też wyjaśnić obecność paru zwierząt w wielkanocnym koszyczku. Baranek to symbol Jezusa Chrystusa. Kurczaczek, podobnie jak jajko, jest symbolem nowego życia. Ale co w wielkanocnym koszyczku robi zajączek? Swoją drogą, dziś, przynajmniej przez dzieci, kojarzony jest chyba głównie ze sklepowych półek, opakowany w złotą folię z logiem znanej firmy produkującej czekoladę. Wyjaśnień na obecność zajączka jest całkiem sporo. Podobno to właśnie zając, który o dziwo śpi z otwartymi oczami, jako pierwszy zobaczył Zmartwychwstałego Jezusa. Zające często znajdziemy też  na nagrobkach – są symbolem przemijania, z uwagi na swój krótki żywot. Są też weselsze teorie. Zając od tysięcy lat jest symbolem płodności. Był też ulubionym zwierzęciem Eostre, anglosaskiej bogini wiosny, od której imienia wzięła się nazwa Easter (Wielkanoc).

JAK MALOWANE

Najbardziej popularnym symbolem Wielkanocy, równie nieodłącznym, co dla wielu zwyczajnie niejasnym, są oczywiście pisanki. Jajka to jeden z najstarszych  symboli oznaczający odrodzenie i nowe życia.

Ale po co w takim razie je malować? Ta tradycja jest również bardzo stara i pełna symboliki. Podobno na terenach dawnej Persji odnaleziono pisanki sprzed ponad 6000 lat! Kiedyś dekorowanie miało wręcz magiczną moc. Żaden element nie był na pisance przypadkowy – każdy symbolizował konkretne wierzenie czy prośbę. Zwyczaj ten, prosto z Persji rozprzestrzenił się na cały świat. Starożytni Chińczycy obdarowywali się pisankami z okazji nadejścia wiosny, bogaci Grecy i Rzymianie, na ostatnią drogę, wkładali swoim bliskim do grobów jajka, mając nadzieję, że zapewniają im tym samym odrodzenie. O tradycji malowania jajek pisali nawet wielcy starożytni filozofowie i pisarze. W Polsce, najstarsza, odnaleziona pisanka pochodzi z X wieku. Zgodnie z tradycją, malowano je w czasie równonocy wiosennej. Tego dnia ludzie spotykali się na cmentarzach, zakopywali pisanki w ziemi lub składali je na grobach, jako wyraz szacunku dla zmarłych. Gdy do Polski zawitało chrześcijaństwo, Kościół zabronił wykorzystywania pogańskich jajek w obrzędach. Były one jednak na tyle silne i powszechne, że z biegiem lat, jajko zostało włączone do chrześcijańskiej tradycji. Na początku farbowano je na czerwono, tworząc tzw. kraszanki.

Oczywiście zaadaptowanie jajek przez Kościół nie sprawiło, że z dnia na dzień, dawne, prastare obyczaje z nimi związane, przestały obowiązywać. A obyczajów tych było naprawdę sporo. Wierzono, że jajka mają uzdrowicielską moc – pocierano nimi chore miejsca, woda z pokruszonymi skorupkami była najlepszym lekarstwem na ból zęba. Samych skorupek nigdy nie wyrzucano – starannie je ugniatano i mieszano z ziemią na polu, która dzięki temu zabiegowi miała wydawać już tylko obfite plony. Jajko było też amuletem odpędzającym wszelkie zło. Podczas budowy domu, jajko mieszano z zaprawą wapienną, by rodzina, która zamieszka w tym miejscu, wiodła szczęśliwie i spokojne życie. Za pomocą jajka można też było okazać pannie swoje względy. Zakochany kawaler… rzucał pisanką w wybrankę swojego serca. Romantycznie!

Postarajmy się, aby tradycje, które przetrwały tyle wieków nie stały się reliktami przeszłości i nie zostały wyparte przez nową tradycję nerwowego szykowania świąt, stania przy przysłowiowych garach, sprzątania, mycia okien  🙂

 

KOLOROWEGO KOLOROWANIA PISANEK  🙂 

Marysia Dąbrowska

Dziennikarka, absolwentka szkoły filmowej w Łodzi. Przez wiele lat pracowała w magazynie Joy, w którym prowadziła dział urody i pełniła obowiązki zastępcy redaktor naczelnej. Od ponad roku jej zainteresowania krążą bardziej wokół tematów macierzyńskich. Uwielbia gotować i jeść. Planować podróże i podróżować. A także czytać książki, najchętniej swojemu synkowi.

Dodaj komentarz

Chcemy być z Tobą w stałym kontakcie.

Zostaw swojego maila, aby otrzymać darmowe inspiracje, informacje o naszych akcjach, promocjach i najnowszych postach.

Subskrybując newsletter wyrażasz zgodę na przetwarzanie podanych danych i otrzymywanie od mamawokolicy.pl informacji handlowych.