Postanowienia noworoczne i dlaczego musisz natychmiast wyrzucić je do kosza.
| 10 stycznia 2017Święta za nami, Trzech Króli za nami i przyszedł czas, żeby zabrać się poważnie za Nowy Rok. Internety aż huczą od deklaracji i postanowień noworocznych. Wiadomo, jak co roku obiecujemy sobie poprawę… Tylko po co?
Niezmiennie, na top liście mamy:
- Schudnę i wbiję się w ciuchy sprzed ciąży
- Będę supermamą i ogarnę wszystko, nawet kosmos
- Będę zdrowo gotować
- Zacznę biegać/ćwiczyć regularnie
- Będę się częściej spotykać z przyjaciółkami
- Przeczytam przynajmniej jedną książkę raz na 3 miesiące
- Pójdę do fryzjera/kosmetyczki przynajmniej raz na 3 miesiące
- Będę oszczędzać
- Codziennie na spacerze będę się uczyć 10 nowych słówek z angielskiego
- Poświęcę więcej czasu tylko dla siebie
I co dalej? Lista sobie gdzieś leży. Przekładamy ją z miejsca na miejsce i w końcu ginie gdzieś bezpowrotnie w stercie papierów. Odpływa w pamięciowy niebyt, aż do następnego roku.
Co bardziej zdeterminowane jednostki wieszają sobie listę postanowień w widocznym miejscu… I dopiero wtedy zaczyna się dramat. Mija styczeń, luty, marzec…. Lista łypie na nas jednym okiem, a my udajemy, że jej nie widzimy. W przypływie poczucia winy, obiecujemy liście, że już w kwietniu przystąpimy do realizacji naszych noworocznych postanowień, no bo jakże by inaczej? Przecież to dla naszego dobra, tak? Udobruchana chwilowo lista przestaje łypać. Mija kwiecień, maj… zbliżają się wakacje i trzeba gdzieś wyjechać. Lista znowu zaczyna łypać, a my jej obiecujemy, że już od września, że z „nowym rokiem szkolnym”. I co? I nic. Coraz bardziej się tylko frustrujemy. Że jesteśmy takie beznadziejne, nie radzimy sobie z niczym, nie mamy czasu, nie jesteśmy takie super jak mama Janka, która zawsze jest umalowana, ma zrobione włosy i ciągle opowiada, o codziennym joggingu i lekcjach chińskiego, …
A już dramatem wszechczasów jest przepisywanie postanowień noworocznych z ubiegłych lat! Tak, tak. Nie wygląda to najlepiej, prawda? 🙂
I dlatego, postulujemy, abyście nie robiły żadnej listy postanowień noworocznych. Postanowienia noworoczne są do bani! A jeśli już zrobiłyście listę, to przyjrzyjcie się jej uważnie i wybierzcie jedno, ale to naprawdę jedno, postanowienie i niech to będzie dla Was cel na 2017. Jeśli uda się Wam wcielić je w życie, choćby w małym stopniu, choćby udało się postawić jeden krok do przodu, to wygrałyście.
My życzymy Wam, żebyście po prostu były lepsze dla siebie samych. Nie bały się „nieogarniać”, prosić o pomoc czy podzielić obowiązkami z drugą połówką.
Życzymy Wam tego z całego serca i trzymamy kciuki! Naszym faworytem jest oczywiście punkt nr 10 z listy – „Poświęcę więcej czasu tylko dla siebie”
Aneta i Marta
Redakcja Mamawokolicy