Nic do wyrzucenia
| 06 lutego 2018Styczeń już za nami. Jak idzie ci spełnianie noworocznych postanowień? Lepiej nie pytać? Karnet na siłownię jeszcze nie był na siłowni, a dieta…jaka dieta? No właśnie. My już w zeszłym roku zrezygnowałyśmy z listy noworocznych postanowień. Po co się niepotrzebnie stresować 😊 Zamiast tego, lepiej zrobić coś pożytecznego dla siebie i…świata. Mamy pomysł, co to może być!
Słoik rocznie. Właśnie tyle śmieci produkuje czteroosobowa rodzina Bei Johnson. I nie, wcale nie mieszkają w szałasie, nie żywią się tym, co uda im się złapać i nie chodzą ubrani w te same ubrania od lat. Wręcz przeciwnie. To całkiem zamożna rodzina, mieszkająca w eleganckiej willi w Mill Valley w Kalifornii. Dojście do tego imponującego wyniku w postaci jednego słoika odpadów rocznie zajęło Bei wiele lat prób i błędów. Pewnego dnia uznała po prostu, że produkuje za dużo śmieci i trzeba coś z tym zrobić, bo jeśli ten trend nie zacznie się zmieniać, nasze dzieci nie będą miały szansy poznać wielu zakątków naszego świata, które już teraz niebezpiecznie zarastają śmieciami. Artykuł o Bei, opublikowany w New York Timesie w 2010 roku wzbudził tyle samo kontrowersji, co zachwytu. Idea poszła w świat. I zbiera coraz większą rzeszę zainteresowanych. Sama Bea prowadzi dziś bloga (https://zerowastehome.com/ ), na którym dzieli się pomysłami na życie i prowadzenie domu zgodnie z filozofią zero waste. Doradza też, takim firmom jak Ikea czy General Electrics, w tworzeniu ekologicznych produktów, które mają docierać do rzeszy coraz bardziej świadomych konsumentów. Prognozy są bowiem jednoznaczne – nowe pokolenie coraz częściej zamiast konsumpcjonizmu wybiera minimalizm. I trend ten będzie rosnąć w siłę.
CO ZA DUŻO TO NIEZDROWO
Pamiętasz pewnie z lekcji geografii, że mamy siedem kontynentów. Zaskoczymy cię więc informacją, że właśnie tworzy się na świecie ósmy kontynent! Zaczyna się 900 km od wybrzeży Kalifornii, a kończy tuż przy Japonii. To Wielki Oceaniczny Płat Śmieci, który pływa po Oceanie Spokojnym i z każdym rokiem, ba, z każdym miesiącem rośnie. Ale śmieci lądują nie tylko w wodzie, również na wysypiskach, w lasach czy domowych piecach. Rocznie w polskich domach produkuje się 12 milionów ton śmieci. Większość z nich pewnie, przy odrobinie wysiłku, nie musiała powstać, albo mogła zostać zastąpiona śmieciami nadającymi się do recyklingu. Wyliczono, że na przykład, zwykła foliowa torebka średnio służy nam raptem 12 minut i ostatecznie, najczęściej, trafia do kosza na śmieci. Nie lepiej byłoby zamiast niej wziąć torebkę materiałową, która posłuży dłużej? Przykłady można mnożyć. Dlatego dosyć tej smutnej teorii. Zobaczmy, co w praktyce można zrobić, żeby produkować mniej śmieci.
Zdjęcie z głośnej sesji „#365 Unpacked” autorstwa Antoine’a Repesse. Francuski fotograf w 2011 roku przestał wyrzucić swoje śmieci, które nadawały się do recyklingu. Przez cztery lata zapełnił śmieciami 70 m kwadratowych. Cel? Udowodnić nam, że śmieci to nasza odpowiedzialność.
NO TO ZACZYNAMY!
Zasada numer 1, zanim ruszymy dalej: otwórz się na wszystkie propozycje, choć teraz może zabrzmią absurdalnie. Zobaczysz, że życie w trybie zero waste, albo chociaż mini waste, wchodzi w krew.
Zasada numer 2: działania nawet jednej osoby przyczyniają się do zmniejszenia produkcji śmieci. Może przypadkiem zachęcisz swoich znajomych do tej filozofii?
I zasada numer 3, której autorką jest sama królowa zero waste – Bea Johnson. To tak zwana zasada 5R, która powinna ci towarzyszyć na każdym kroku: Refuse, Reuse, Reduce, Recycle i Rot, czyli Odmawiaj czego nie potrzebujesz, Ograniczaj swoje potrzeby, Używaj ponownie, Odzyskuj i Kompostuj.
Jeśli jeszcze nie czujesz się na siłach, aby od razu ograniczyć śmieci w swoim życiu, możesz zacząć od zero waste poniedziałków. Metoda małych kroczków będzie najlepsza.
Na początku spróbuj wyeliminować pięć podstawowych przedmiotów, które pewnie towarzyszą ci prawie każdego dnia: foliowe torebki, plastikowe słomki, plastikowe pokrywki na kubki w kawiarni, plastikowe butelki na wodę i plastikowe opakowania w supermarketach, w których sprzedawane są warzywa albo owoce.
Następnym razem, zanim wybierzesz się na zakupy, wrzuć do torby parę własnych plastikowych opakowań albo materiałowych woreczków. Stwórz taki system, w którym każde będzie służyło innemu produktowi: jedno opakowanie na mięso, inne na rybę, woreczki na kaszę albo płatki, itp. Obsługa sklepu nie powinna mieć problemu ze zważeniem tak opakowanych produktów. Prawdopodobnie z taką nietypową prośbą spotykają się coraz częściej. Na zakupy zabieraj też własne torby. Za reklamówki trzeba płacić już w większości sklepów i bardzo nam się ta tendencja podoba!
Kawa na wynos to oczywiście genialna opcja dla osób żyjących w ciągłym biegu, ale przy następnej wizycie w kawiarni, zastanów się, czy nie znajdziesz tych 10-15 minut na spokojne wypicie kawy w kawiarni z porcelanowego, o ile przyjemniejszego, kubka! Możesz też poprosić o wlanie kawy do własnego kubka – nawet jeśli będziesz przez parę dni nosić przy sobie plastikowy kubek, dzięki takiemu użyciu, nie będzie już jednorazowy.
Co do wody butelkowanej, to może do rezygnacji z niej zachęci cię informacja, ze butelka plastikowa rozkłada się tysiąc lat, a do wyprodukowania jednolitrowego opakowania na wodę potrzeba… 25 litrów wody. Przerzuć się na wodę z kranu, a jeśli nie masz do niej zaufania, zainstaluj w kranie filtr, albo zaopatrz się w filtrujący wodę dzbanek. Na miasto zabieraj ze sobą wodę w butelce wielokrotnego użytku. Nie dość, że zrobiona jest z przyjaznych dla środowiska i dla ciebie materiałów, czasem wyposażona w filtr (np. Bobble), to znajdziesz też taką (np. Antybutelka albo Vapur), którą po zużyciu możesz zwinąć, tak aby nie zajmowała miejsca w torebce.
Fot. Antoine Repesse
DOMOWE REWOLUCJE
Ale śmieci to nie tylko plastik. Zastanów się na przykład, ile, razem z rodziną, na przestrzeni tygodnia, albo miesiąca marnujecie jedzenia. Dobrym wstępem do życia zero waste jest szczegółowe rozplanowanie każdych zakupów i rozpisanie planu posiłków na cały tydzień. W warunkach miejskich trudno o kompostownik, ale nie wszystkie śmieci organiczne muszą trafiać do śmietnika. Z obierek po jabłku czy gruszce zalanych wrzątkiem możesz zrobić pyszny, owocowy napar. Wysuszone i zmielone skórki cytryny czy pomarańczy mogą służyć jako dodatek do ciast. Nie wyrzucaj też fusów po kawie. Zmieszaj je z cukrem i paroma łyżkami oliwy albo ulubionego zapachowego olejku i masz darmowy, naturalny, ujędrniający peeling do ciała. Zamiast wyrzucać stare prześcieradła, albo ubrania, potnij je na szmatki, dzięki którym będziesz mogła zrezygnować z ręczników papierowych. Podczas zakupów online poproś sprzedawców, aby nie pakowali produktów w metry folii ochronnej.
Fot. Antoine Repesse
Kupuj produkty, które nie mają kartonowych opakowań – po co masz płacić za przedmiot, który po wejściu do domu i tak wyrzucisz. Zminimalizuj środki czystości i kosmetyki, postaw na produkty multifunkcyjne albo odkryj nieskończone możliwości oczyszczające sody (polecamy triki z bloga https://zielonyzagonek.pl/tag/soda-oczyszczona/). Kupuj ekologiczny, makulaturowy papier toaletowy. Zamiast jednorazowych wacików do demakijażu używaj wielorazowych (np. Polskie marki KoKoSi, Pupeko i Pupus), zamiast plastikowej szczoteczki do zębów – biodegradowalną z bambusa. Wymień gąbkę ze sztucznego materiału na roślinną gąbkę z pnączy luffy (brzmi egzotycznie, ale kosztuje raptem 10 zł) albo z włóknami z bambusa. Wymieniaj się ze znajomymi niepotrzebnymi rzeczami i częściej zaglądaj do sklepów z używaną odzieżą. Wspieraj działalności, które oferują ekologiczne rozwiązania: drukarnie wykorzystujące papier recyklingowy, kawiarnie, które oferują naczynia na przykład z trzciny cukrowej i oczywiście sklepy, które mają w ofercie produkty na wagę. Jest ich coraz więcej! Sprzedają jedzenie bez opakowań albo w pojemnikach z odzysku i do wtórnego użytku.
Fot. Antoine Repesse
MACIERZYŃSTWO ZERO WASTE
Choć rodzicielstwo daje mnóstwo możliwości wydawania pieniędzy i robienia kompulsywnych, w gruncie rzeczy niepotrzebnych zakupów, okazuje się, że od samego początku może być niskokosztowe i autentycznie zero waste. Począwszy od karmienia piersią, pieluch wielorazowych (propozycja dla entuzjastek eko macierzyństwa), a kończąc na wyprawce, która w sporej większości może być kupiona z drugiej ręki: łóżeczko, przewijak, mebelki. Tempo wzrostu dziecka w pierwszych miesiącach życia i odpowiednio przyrastające tempo brudzenia wszystkiego wokół, wręcz zniechęca do zakupu nowych ubranek – zdecydowanie lepiej wymieniać się ze znajomymi albo kupować za grosze w second handach.
Zamiast chusteczek wilgotnych, zdrowsze dla twojej kieszeni i pupy twojego dziecka, będą woda i zwykły ręcznik. Zamiast mnożyć gadżety, postaw na produkty multifunkcyjne, na przykład koc, który ogrzeje dziecko, posłuży też za przewijak i za matę do zabawy na trawniku. Albo torba do wózka, która równie dobrze może sprawdzać się jako osobna torebka dla ciebie. Wybieraj rzeczy, które rosną z dzieckiem: zabawki, krzesełko do karmienia, łóżeczko, wanienka. Dziecko i jego potrzeby zmieniają się szybciej niż nam się wydaje, nie ma więc sensu cały czas kupować produktów, które za nimi nadążą. Zminimalizuj też liczbę zabawek. To będzie nie tylko zgodne z filozofią zero waste ale i zdrowsze dla twojego dziecka: nadmiar może je tylko przestymulować i sprawić, że żadna rzecz nie skupi jego uwagi na dłużej. Pamiętaj, że drewno jest trwalsze i zdrowsze dla twojego dziecka i dla środowiska niż plastik.
Wymieniaj, oddawaj, pożyczaj, dziel się! W dzisiejszych czasach możliwości jest całe mnóstwo: pchle targi, wyprzedaże garażowe, wymiany w klubach dla mam, secondhandy. Ktoś, kiedyś powiedział piękne zdanie: Ziemi nie dziedziczymy po naszych rodzicach, pożyczamy ją od swoich dzieci. I odkąd jesteśmy mamami, nie mogłybyśmy się bardziej zgodzić z tym stwierdzeniem.