Nasza letnia trylogia dobiega do końca. Zadbałyśmy o nogi, o piękny dekolt. Został nam jeszcze brzuch – temat drażliwy dla wielu matek. W końcu czego można wymagać po ciąży! Okazuje się jednak, że z oponką nie ma żartów.

Niejeden trener potwierdzi: kobiety na siłowni zdecydowanie najmniej uwagi poświęcają ćwiczeniom, które rzeźbią brzuch. Brzuch zasłaniamy praktycznie przez cały rok. Na plaży możemy wyręczać się kostiumami jednoczęściowymi, a kiedy przyjdzie niespodziewanie odkryć brzuch, możemy po prostu pobyć parę chwil „na wdechu”. Dbanie o płaski brzuch to wyjątkowo trudne i niewdzięczne  zadanie. Po co więc tak się męczyć, zwłaszcza, że po ciąży przyzwyczaiłyśmy się już do jego nowych, mniej napiętych kształtów? Odpowiedź może cię zaskoczyć.

 

NIE TAKA NIEWINNA TA OPONKA

Słynna, pozornie niegroźna oponka jest w rzeczywistości wyjątkowo niebezpieczna. Zawiera dużo „złego tłuszczu”, który, mówiąc naukowo, zachowuje aktywność metaboliczną, a mniej naukowo – uwalnia do organizmu szkodliwe substancje, zwiększając ryzyko nowotworów, chorób serca i wystąpienia cukrzycy czy nadciśnienia. Jest też sygnałem, że narządy wewnętrzne są najprawdopodobniej otłuszczone i w efekcie gorzej funkcjonują.

Co więc robić, aby się nie narobić, ale równocześnie coś sensownego jednak zrobić? Wyjaśnimy, jak wygląda mechanizm powstawania oponki, dlaczego tak trudno wyrzeźbić te okolice i jak o nie dbać – z zewnątrz i od wewnątrz. Warto znać parę trików ze względów estetycznych, ale i zdrowotnych.

 

„KALORYFER” DLA CIERPLIWYCH

Na początek trochę anatomii. Wolne (albo wręcz zerowe) tempo zrzucania oponki ma swoje naukowe wyjaśnienie. Brzuch, a także biodra i uda, zawierają najwięcej tzw. komórek beta, z których najtrudniej pozbyć się tłuszczu. Dużo łatwiej pozbyć się go z tzw. komórek alfa, które umiejscowione są w nogach, ramionach i twarzy. Aby coś na brzuchu w końcu „ruszyło” potrzeba minimum trzech miesięcy. I wszystko nagle staje się jasne! Okazuje się, że na siłowni nie brakowało mi umiejętności, ale cierpliwości.

Ale  kto czekałby trzy bite miesiące na pierwsze efekty katorżniczych ćwiczeń? No właśnie… pora zmienić nastawienie. Albo rodzaj aktywności fizycznej. Brzuch pomagają wyrzeźbić przeróżne ćwiczenia, które można wykonywać nie tylko na siłowni. Świetny będzie na przykład pilates, który zachęca do pracy rzadko uruchamiane mięśnie głębokie czy  mięśnie poprzeczne brzucha. Ćwiczenia z elementami bosku uaktywniają mięśnie poprzeczne brzucha. Warto zaopatrzyć się też w hula hop, skakankę, albo dużą piłkę gimnastyczną, a w tak zwanej wolnej chwili, ułóżyć się do pozycji „deski” czyli tzw. planka. Czemu by w tej pozycji nie czytać dzieciom bajek albo nie odrabiać z nimi lekcji?  🙂

Między bajki włóżmy przekonanie, że kultowe „brzuszki” to najlepszy sposób na płaski brzuch. Źle wykonywane mogą  wykończyć  kręgosłup. Może i faktycznie rzeźbią mięśnie brzucha, ale nie spalają tłuszczu. A to przecież on tworzy oponkę.

A co z kremami? Zdania, co do ich skuteczności są podzielone. Na pewno same z siebie nic nie wskórają. Jako dodatek do ćwiczeń, dobrze podbiją efekt. Wybierajmy takie, które mają składniki ujędrniające lub wyszczuplające. Nie musimy od razu zaopatrywać się w osobny krem do brzucha – na przekór panującemu obecnie trendowi, aby o każdą część swojego ciała dbać oddzielnym kremem. W brzuch można wklepać ten sam krem, którego używamy do całego ciała. Tak naprawdę bardziej istotne jest to, jak go aplikujemy.  Należy to robić intensywnymi, uciskającymi, kolistymi ruchami, podszczypując skórę, masując ją i ugniatając.

 

RZEŹBA W KUCHNI

Bardzo możliwe, że nieświadomie „dbasz” o swoją oponkę również w kuchni. I nie chodzi o oczywistych winowajców typu słodycze, słone przekąski, gazowane napoje czy inne, grzechu warte przekąski, ale ogólnie o cały twój styl jedzenia. Prawda jest taka, że to co ląduje na naszym talerzu (i jak często to ląduje), może w równym stopniu co ćwiczenia, wytrenować twój brzuch. I nie ma w tym stwierdzeniu ani trochę przesady – brzuch jest częścią ciała wyjątkowo podatną na kulinarne przyzwyczajenia.

Przede wszystkim trzeba jeść regularnie, co 3-4 godziny – podkręcimy  wtedy metabolizm i unikniemy przejedzenia, które często objawia się wzdętym brzuchem. Jedzmy powoli i świadomie. Ograniczmy sól – jej nadmiar powoduje gromadzenie się wody w organizmie, szczególnie w okolicy pępka.

Ograniczmy wzdymające warzywa – fasolę, groch, bób, kapustę. Unikajmy też żucia gumy – połykamy przez nią sporo powietrza, co powoduje  wzdymanie brzucha. Zaprzyjaźniamy się z ziołami – warto dodawać  je do potraw, ale i robić z nich napary. Najlepsze na trawienie będą mięta, rumianek i koper włoski – zawierają one olejki eteryczne, które łagodzą jelita.

Wszystkie wiemy, że trzeba pić dużo  wody – organizm nie będzie musiał zatrzymywać jej rezerw w naszych boczkach, jeśli będziemy mu ją regularnie dostarczać. Sięgnijmy po produkty bogate w błonnik lub związki pro biotyczne, czyli takie, które wspomagają korzystne bakterie jelitowe – maślankę, kefir, banany, orzechy, ziarna, razowe pieczywo, kasze: jęczmienną i gryczaną.

 

WYLUZUJ!

Jeśli chcemy zadbać o swój brzuch i zrzucić oponkę, musimy zadbać przede wszystkim o swoje samopoczucie. Regularne niewysypianie się powoduje odkładanie tłuszczu w okolicy pępka. I, aby ten proces się rozpoczął, wystarczą dwie nieprzespane noce. Badacze z USA przez ponad 16 lat przyglądali się niewysypiającym się uczestniczkom badania i wykazali, że kobiety śpiące mniej niż 5 godzin dziennie mają o 30 % większe szanse na przytycie niż te, które na sen poświęcały minimum 7 godzin. Niewysypianie się powoduje zachwianie równowagi w produkcji dwóch hormonów i zaburzenia w metabolizmie. Nie wysypiając się… przybieramy na wadze.

Mamy nadzieję, że informacja ta nie była bardzo stresująca, bo mamy kolejne odkrycie naukowe do zakomunikowania… Przybieramy na wadze również, gdy się stresujemy.  Zbyt często produkowany w organizmie kortyzol, czyli hormon stresu, sprzyja otyłości brzusznej i rozstępom. Co robić, gdy następnym razem dopadnie nas stres (o co w życiu matki nie tak trudno)? Wziąć głęboki oddech!

A teraz uwaga! Zdradzamy ćwiczenie na płaski brzuch, na które po prostu trzeba znaleźć czas.  I to nie raz w ciągu dnia. Jeśli regularne ćwiczenia nie wchodzą w grę, jeśli uwielbiasz sowicie solić potrawy, a zamiast dwóch litrów wody wypijasz tyle samo kawy, jeśli wklepywanie kremów w brzuch, a potem jego podszczypywanie wydaje ci się ekstrawaganckim marnowaniem cennego czasu, po prostu… głośno się roześmiej. Tak, tak, śmiało. Głośne, aktywne śmianie się bardzo intensywnie ćwiczy mięśnie brzucha. Liczymy na to, że uśmiałaś się w tym momencie setnie – trening brzucha na dziś zaliczony!  🙂

Marysia Dąbrowska

Dziennikarka, absolwentka szkoły filmowej w Łodzi. Przez wiele lat pracowała w magazynie Joy, w którym prowadziła dział urody i pełniła obowiązki zastępcy redaktor naczelnej. Od ponad roku jej zainteresowania krążą bardziej wokół tematów macierzyńskich. Uwielbia gotować i jeść. Planować podróże i podróżować. A także czytać książki, najchętniej swojemu synkowi.

Dodaj komentarz

Chcemy być z Tobą w stałym kontakcie.

Zostaw swojego maila, aby otrzymać darmowe inspiracje, informacje o naszych akcjach, promocjach i najnowszych postach.

Subskrybując newsletter wyrażasz zgodę na przetwarzanie podanych danych i otrzymywanie od mamawokolicy.pl informacji handlowych.